Jak się to wszystko zaczęło?

Początki mają to do siebie, że zapadają w pamięć. Wyraźne lub rozmyte i mgliste, barwne niczym tęcza, ciemne jak noc, szare niczym listopadowe niebo. Często wspominamy je z utęsknieniem, choć nieraz wkrada się do nich trwoga, niesmak i wstyd... W końcu jesteśmy tylko ludźmi, w których naturze leży popełnianie błędów.

Początki mają to do siebie, że zapadają w pamięć. Wyraźne lub rozmyte i mgliste, barwne niczym tęcza, ciemne jak noc, szare niczym listopadowe niebo. Często wspominamy je z utęsknieniem, choć nieraz wkrada się do nich trwoga, niesmak i wstyd… W końcu jesteśmy tylko ludźmi, w których naturze leży popełnianie błędów.

Jak wspominamy początek naszej literackiej ścieżki? Nie była wolna od potknięć – choć każde z nich staraliśmy się przekuć w swoją siłę. I choć wiele już za nami, wciąż się uczymy, stawiając kroki coraz większe oraz śmielsze.

Obydwoje od małego kochaliśmy książki i choć  lubimy „łapać wiele srok za ogon”, jeden z gatunków był najbliższy naszemu sercu – FANTASY! Wsiąkaliśmy w kolejne serie niczym gąbka, nie można się więc dziwić, że zainteresowanie kreacją czegoś własnego przyszło stosunkowo szybko. Szymon od gimnazjum spisywał krótkie opowiadania, ale nigdy nie myślał o wykreowaniu własnego uniwersum. Kasia kierowała się bardziej ku wyrażaniu emocji poprzez poezję, zdarzały się też opowiadania i inne krótkie formy pisarskie. Zainteresowanie sztukami plastycznymi oraz słabość do seriali animowanych wzięły jednak górę nad pisarstwem – wtedy właśnie powstały pierwsze koncepcje głównych bohaterów ze świata, który miał się dopiero narodzić. 

„Na zawsze zapamiętam dzień, w którym Szymon – trochę zmieszany i niepewny – podstawił mi pod nos fragment własnoręcznie napisanego opowiadania. „Chciałbym pisać o Twoich postaciach… A jeśli będziesz chciała, zróbmy to razem.”

Kasia

Przygoda z pisaniem „Vasharotha” zaczęła się dla nas już kilka lat temu, choć początkowo była to skromna odskocznia od szarej rzeczywistości, zbierająca się w szufladzie. Do ewoluujących postaci Szymon dołożył swoje „trzy grosze”, tworząc solidne podwaliny świata, którego nazwa nie jest Wam obca… Erethreis. Od tamtego dnia minęło kilka lat, a Erethreis rozrosło się, zmieniło i wciągnęło nas do środka już na zawsze. Ciągle wpadamy na coś nowego, starając się udoskonalić ten magiczny świat do granic możliwości! A nawet, jeśli to tylko możliwe, przesunąć tę niewidzialną granicę o kilka kroków dalej.

I tak znaleźliśmy się w tym miejscu – w chwili, gdy publikujemy ten post, minęło 5 miesięcy od premiery pierwszego tomu sagi Vasharoth. My jednak wciąż czujemy się tak samo jak wtedy. Z duszą na ramieniu i sercem na dłoni, z pomysłem na wiele tomów, historią, której scenariusz wyrył się w naszej tożsamości. Pełni nadziei, że czytelnicy będą mieć taką samą przyjemność z czytania, jak my z tworzenia. Że książka wywoła niejeden uśmiech i sprawi, że codzienność stanie się, przynajmniej na chwilę, lśniąca magią.

Dużo ciepła i miłości,

Wasi – Sz. & K.